BEZPIECZNIK - gazeta szkolna ZSEiI Giżycko

Nieregularnik Zespołu Szkół Elektronicznych i Informatycznych wydawany od 1998 r.

foto/zhp0.jpg

Jak zostałem harcerzem

Mówi się, że harcerzem zostaje się zdobywając najwyższe odznaczenie harcerskie, czyli krzyż. Odznaka wzorowana jest na medalu Virtuti Militari. Drużynowy wpina ją w mundur harcerski zaraz po ukończenia składania przyrzeczenia harcerskiego. Zapisuje swoją historię, bo jest niesamowita. Mało kto może się pochwalić tak pięknym przyrzeczeniem, jak moje. 

Jak zostałem harcerzem

Mówi się, że harcerzem zostaje się zdobywając najwyższe odznaczenie harcerskie, czyli krzyż. Odznaka wzorowana jest na medalu Virtuti Militari. Drużynowy wpina ją w mundur harcerski zaraz po ukończenia składania przyrzeczenia harcerskiego. Zapisuje swoją historię, bo jest niesamowita. Mało kto może się pochwalić tak pięknym przyrzeczeniem, jak moje. 

Jeden z ostatnich dni obozu letniego, drugiego w te wakacje – pierwszy miał miejsce w Bieszczadach, teraz jesteśmy w ośrodku harcerskim oddalonym od Giżycka 30 kilometrów. Obóz upłyną pod znakiem budowania bramy obozowej, ognisk, białego szkwału (niesamowita historia! Ją też muszę kiedyś spisać!) i… sielanka. Nie miałem żadnych innych wakacji, podczas których poświęciłbym tyle czasu dla ZHP.

Ciepła sierpniowa noc sprzed 7 laty. Dokładnie 14 dzień sierpnia 2007 roku. Pełniłem z moim dobrym druhem Michałem służbę wartowniczą, została wręczona nam wiatrówka, latarki i perspektywa niedospanej nocy. Mieliśmy wartę od 22 do 2 nad ranem. Około północy zobaczyliśmy, jak ktoś podchodził do nas z naprzeciwka „Stój! Kto idzie? Harcerska Służba Wartownicza – Stój? Kto idzie?” – Ja – słyszymy dobrze nam znany głos przybocznego. Kilka prostych komend, baczność, spocznij, oficjalne zwolnienie z pełnienia warty. Macie 2 minuty, przebieżcie się w ubrania polowe, włóżcie mundur i zostawcie wartościowe rzeczy. Polecenie wykonane. Teraz mieliśmy na swoje barki wziąć… balę drewna, dwumetrową. Oczywiście, nie każdy z osobna, tylko razem – jedną. Powstał wtedy dość śmieszny problem, natury fizycznej – bo Michał stojąc z przodu… po prostu jest duży. Ponadprzeciętnie. Nie minęły dobrze 3 minuty, a już idziemy za przybocznym wiedzeni słowami za mną marsz.

Doszliśmy do brzegu jeziora. 3 kroki na przód – WAIT FOR IT – marsz! Znaleźliśmy się po pas w wodzie. Oczywiście nasza belka była z nami, na nas. Szliśmy wzdłuż brzegu odpowiadając na rozmaite pytania – krzyczeliśmy je, adrenalina, złość i każda inna emocja, jaką da się przypisać takim chwilom skoczyła ponad normę. Parliśmy na przód, jeżeli źle odpowiedzieliśmy na pytanie robiliśmy przysiady – w wodzie po pas, z belą na barkach, w spodniach moro, mundurze, i butach wojskowych.

Pytania były rozmaite. Od imienia siostry drużynowego, po nazwisko druhny naczelnik Związku Harcerstwa Polskiego. Trzciny, woda, muł. Doszliśmy do pomostu. Była cisza. My się darliśmy odpowiadając na pytania. Stoimy przed mostem, na moście widziałem drużynowego oraz instruktorów z mojego hufca… druhów. Na brzegu stali harcerze ustawieni w półokręgu. Wtedy mogliśmy już odstawić belkę, stanęliśmy na moście z instruktorami. Złożyliśmy przyrzeczenie ślubując w stronę ogniska, które rozpalił drużynowy na wodzie, na tratwie.

Mam szczerą wolę
całym życiem
pełnić służbę Bogu i Polsce,
nieść chętną pomoc bliźnim
i być posłusznym
Prawu Harcerskiemu.

Potem wpięcie krzyża, gratulacje, rozmowy. Ognisko odpłynęło. Gdzieś – w jezioro.

Oczywiście belę musieliśmy odnieść na miejsce i skończyć swoją służbę wartowniczą. Brudni, mokrzy, szczęśliwi. Zaraz potem wracaliśmy do Giżycka. Potem dowiedzieliśmy się, że nasz marsz w wodzie było słychać, jakbyśmy płynęli kajakiem. Każdemu harcerzowi życzę takiego przyrzeczenia.
Teraz często wracam do tego miejsca. Most jest nadszarpnięty zębem czasu, z bazy obozowej został las… ale miejsce jest dalej i będzie nadal, do kiedy ktoś to będzie pamiętał.

Karol Szczechowicz / AntySztampa.pl

Powrót do strony tytułowej Bezpiecznika nr 50
 ©  "Bezpiecznik" Zespół Szkół Elektronicznych i Informatycznych 2014